Jest i woda :)
Wracając prosto z placu boju...
woda przyciągnięta do Guliwera :)
A zaczęło się niepozornie, wjechała na teren (dziadków) "mała" kopareczka.
Niemalże współczułam Panom od Wody (nie mylić z Wódy :P) jak musieli się przeciskać między drzewami, drzewkami, krzewami i krzewinkami dziadka. Musieli dodatkowo zmieścić się z gazem, który też niedaleko idzie. Na szczęście po raz kolejny trafiliśmy na fajną ekipę - i prawie nic nie ucierpiało. No z wyjątkiem dwóch gałęzi czereśni - co na szczęście dziadek zaakceptowal.
Najwięcej czasu zajęło Panom przebicie się przez labirynt korzeni, ale bardzo się cieszymy, że woda idzie po działce dziadków - nie chcielibyśmy się prosić obcych ludzi o taki burdel :D
Okazało się, że ekipa stawiająca mury (7 lat temu) źle wypuścili rurkę do wodociągów, za bardzo ją zabetonowali. Panowie od Wody musieli kuć baardzo dużo - ale dali radę. Rurki czekają na wodomierz i oficjalny przyłącz, który ma nastąpić (ponoć) po niedzieli.
Jak widać tynki zaczynają schnąć. Najlepiej do tej pory jest w salonie, oraz w przedpokoju :)
Co się jeszcze udało załatwić?
Oficjalnie zamówiliśmy schody i znaleźliśmy stolarnie, która zrobi nam stopnie (bukowe :)). Dodatkowo dowiedzieliśmy się, że firma zajmująca się konstrukcją naszych schodów zaczyna tworzyć meble loftowe - przepadłam na całej linii!
to jest akurat "taboret" ale ja wymyśliłam sobie taki stolik do kawy - do mojego salonu z betonową ścianą :)
coś w stylu obrazka powyżej i poniżej:
No zwariowałam na punkcie betonu i stali, nic nie poradzę :)
Co jeszcze nowego?
W środe zaczynają kolejną robote Hydraulicy.
I tyle!
Komentarze